Daniel de Tramecourt

Kilka obrazów

Pretekstem do zorganizowania w „M6 na Żurawiej” spotkania o Danielu de Tramecourcie było odnalezienie kilku jego prac w prywatnych zbiorach.

„Prezentacja w naszym wnętrzu obrazów olejnych, pasteli, akwareli i instalacji Daniela de Tramecourta (1950-2015) nie ma związku z żadną rocznicą. Po prostu był jednym z moich mistrzów i warto, aby inni też mieli okazję poznać jego twórczość” – mówił w czasie spotkania 15 września 2021 roku Janusz Michalik.

Janusz Michalik o wystawie

Prezentacja pt. „Daniel de Tramecourt. Kilka obrazów” ma bardzo osobisty charakter. Prace pochodzą z moich zbiorów prywatnych. Ostatnio odnalezłem kilka pasteli Daniela, o których częściowo zapomniałem, a częściowo nie miałem dostępu z powodu wieloletnich perturbacji rodzinnych. Jest również ta aranżacja pamiątką po moich bliskich relacjach i spotkaniach z Danielem w latach 90. ubiegłego i na początku obecnego wieku.

Daniel był jednym z moich mistrzów i warto, aby inni też mieli okazję poznać jego twórczość
– Janusz Michalik

Daniel de Tramecourt. Matka z dzieciątkiem

Niektóre z jego obrazów uznać można za wybitne, jak martwe natury z maszyną do pisania „en face” i z profilu. Zagadkowy jest portret „Matki z dzieciątkiem”. Widać tam wyraźnie talent de Tramecourta w oddawaniu wyrazu oczu (patrz zbliżenie). Zniekształcenie, szczególnie postaci „dzieciątka” jest dramatyczne i nieprzypadkowe. Potwierdza to wersja zbliżonego tematu wykonana w technice pastelowej .

Daniel umiał precyzyjnie przekazywać na papier swoje koncepcje i myśli. Rozmawialiśmy kiedyś przy piwie o akcie kobiecym. Miałem trudności z naszkicowaniem aktu leżącego na boku. Daniel wyjął jakiś ogryzek kredki i na serwetce paroma kreskami narysował leżącą kobietę. Biodra były zarysowanie perfekcyjnie, biust (niemały) rozpłaszczał się pod swoim ciężarem, całość wieńczył zarys ramion i głowy. Wszystko w doskonałych proporcjach. Trwało to kilka sekund. Byłem wstrząśnięty. Identyczny motyw zobaczyłem teraz na prezentowanym na wystawie akcie kobiecym na kazimierskim Rynku.

W „M6 na Żurawiej” pokazujemy też kilka pejzaży architektonicznych, głównie Kazimierza Dolnego. Widok tzw. jatek na Małym Rynku stanowi świetny przykład ówczesnej drapieżnej kolorystyki Daniela.

Całość jest jednak przede wszystkim pamiątką po Artyście, po naszych wielu spotkaniach i rozmowach. Śladem trudnego czasu, gdy walczył bez powodzenia, by oderwać się od Kazimierza wraz ze wszystkimi, związanymi z tym miejscem uzależnieniami i próbował osiąść pod Krakowem. Opisuję to w moim tekście wspomnieniowym o Danielu „W pogoni za marzeniem”

Galeria zdjęć z wnętrza M6